Powtarzające się schematy czy najlepsza młodzieżówka tego roku?

 Cześć!
  Dopiero styczeń, a ja chyba znalazłam serię nadającą się do tytułu "najlepszych książek 2018 roku"! Jestem w szoku, ponieważ ciężko mi trafić na jakąś pozycję, która w 100% by mi się podobała, i którą polecać będę przez najbliższe tygodnie każdemu czytającemu, którego napotkam na swojej drodze. Tobie polecam ją również <3 Ale zanim zacznę zachwycać się i opowiadać jakież to było wspaniałe doświadczenie, powinnam chyba wspomnieć o czym ja w ogóle mówię :D A więc, chodzi mi tutaj o książkę, a właściwie serię/trylogię (wie ktoś ile ma być tomów?) "Buntowniczka z pustyni" autorstwa Alwyn Hamilton.
  Na samym początku chcę zwrócić uwagę na to, że jest to absolutny debiut pisarki. Zazwyczaj, kiedy zaczynam czytać coś, co jest czyjąś pierwszą wydaną książką, nie nastawiam się na efekt wow. Zazwyczaj. Bowiem po, a tak naprawdę w trakcie czytania, byłam pełna podziwu dla historii jaką stworzyła autorka.




  W powieści spotykają się dwa światy - świat rzeczywisty gdzie kobiety nie mają żadnych praw, są własnością ojców lub mężów, gdzie na czele państwa stoi niebezpieczny Sułtan, a miasta nawiedza wroga armia - oraz świat fantastyczny, pełen Dżinów, Półdżinów, potworów i magicznych istot. A wszystko to dzieje się na zdradliwej, gorącej pustyni.

"Pragnę wydostać się z tego miasta. Pragnę tego tak, jak pragnę oddychać."

  Bardzo polubiłam Amani. Jej wygadany język często zsyła na nią kłopoty, ale również bawi czytelnika. Nie jest to kolejna, idealna dziewczyna, która jest w stanie uratować cały świat. Wręcz przeciwnie, zdaje sobie sprawę, że sama niczego nie dokona, nie zawsze podejmuje dobre decyzje i zdarza jej się myśleć samolubnie. Ale właśnie dzięki temu czytelnik jeszcze bardziej utożsamia się z główną bohaterką. Wydaje się prawdziwa i taka... ludzka. Oczywiście jest jeszcze Jin (nowy, książkowy mąż). Relacja tej dwójki jest wprost wspaniała, to jak się dogadują, rozumieją bez słów i troszczą o siebie nawzajem podczas nawet największego zagrożenia. Pustynia i niebezpieczeństwo naprawdę zbliżają ludzi. Przy tym cała ich znajomość nie
jest nachalna i nie wybija się ponad główny wątek.
Reszta bohaterów również jest wspaniała. Każda postać jest charakterystyczna i doskonale dopracowana.
  Natomiast książka to przede wszystkim AKCJA. Wszystko pędzi na łeb na szyję, wydaje nam się, że bohaterowie w końcu są bezpieczni, mogą odetchnąć, ale nie, już muszą uciekać, ratować własne lub czyjeś życie. Czytelnik nie może wziąć absolutnie żadnego spokojnego oddechu, aż do samego końca. Chociaż nawet potem, po przeczytaniu całości, jest ciężko ukoić swoje nerwy. Nie pozostaje wtedy nic innego jak sięgnąć po kolejną część!

"Nigdy nie widziałem, żeby flirtował ze śmiercią dla kogoś innego niż my. Aż pojawiłaś się ty." 

  Ostatnim aspektem powieści, który chciałam tutaj poruszyć jest sam styl pisania. Język jest niesamowicie barwny, opisy przyrody zachwycające ( a trzeba przyznać że z reguły nie jestem ich wielką fanką). Jako że narracja jest pierwszoosobowa, często autorzy mają problem z przelaniem myśli bohatera na papier. Dla Alwyn to żaden kłopot. Według mnie jest w tym naprawdę dobra.

  Ta książka to zdecydowanie coś czego brakuje mi na rynku wydawniczym. Wydawnictwo Czwarta Strona jest aktualnie jednym z moich ulubionych wydawnictw. Ostatnimi czasy praktycznie wszystkie ich książki, które już przeczytałam bardzo mi się podobały. No i te OKŁADKI <3 Jedna piękniejsza od drugiej!

  W ramach krótkiego podsumowania -  "Buntowniczka z pustyni" to książka pełna akcji i niespodzianek, świetnych bohaterów, ze wspaniale wykreowanym światem, gdzie mrożąca krew w żyłach rzeczywistość miesza się z równie straszną fikcją.
Ja książce daję mocne 9/10 i już nie mogę myśleć o niczym innym jak o sięgnięciu po "Zdrajcę tronu". Mam przeczucie, że będzie tak samo, a może nawet jeszcze bardziej, dobry od poprzedniej części.
A ty czytałaś/czytałeś już "Buntowniczkę z pustyni"? Jeśli nie - gorąco Ci ją polecam - a jeśli tak to koniecznie podziel się swoją opinią w komentarzu :)

(PS "Kroniki Jaaru" już przeczytane, a "Żniwiarz" jeszcze przede mną. Czuję, że się nie zawiodę!)
                                                                              



Komentarze